Odkryłam to kilka dni temu.
Przecież ten CUD tworzą ciało, umysł i dusza.
Ciało, umysł, dusza.
Wszystko co mam jest moim cudem. Mam ciało, którym się poruszam. Którym wykonuje czynności. Mogę biegać, skakać, iść do lasu i upiec ciasto. Mam dobre ręce i zwinne nogi. Moje ciało codziennie o mnie dba, oczyszcza mnie z toksyn i daje sygnały czego potrzebuje. Może to być sen lub woda. Dzięki mojemu ciału mogę żyć!
Umysł. Umysł jest sprytny i łatwo rozwiąże zagadkę. Ale umysł kiedyś podpowiadał mi rzeczy i myśli, które jak się okazywało wpędzały mnie w kłopoty. Np. podsuwał myśl o nienawiści do kogoś. Po co mi nienawiść i uraza? Przecież to mnie osłabia, niszczy i zniechęca. Teraz jestem świadomym obserwatorem. Umysł podsuwa mi różne myśli. Ważne i nieważne. Ja decyduję o tym czy pójdę za myślami czy nie. Wiele razy umysł uratował mnie przed zapomnieniem o ważnej rzeczy. Tak, dziękuję mojemu umysłowi. Do tego właśnie służy. Nie służy do tego, by podsyłać mi natrętne, nieprzyjemne myśli.
Jestem duszą. Jestem żywą duszą. Wierzę w swoje własne przeznaczenie i szczęście. Wierzę, że jestem tu po to, by słuchać duszy. Ona zaprowadzi mnie w najlepsze możliwe miejsce. Już nie upieram się, że mam pracować tu i tu. Robić to i to. Ma być tak i tak. Pytam, szukam własnej drogi. Być może jest tak, że w głębi serca pragnę czegoś innego niż moje ego? Tak właśnie czuję, że tak dokładnie jest. Pytam mojej duszy o drogę. Bo ona wie i zaprowadzi mnie do szczęścia.
A więc jestem CUDEM jak ty, ty i ty. Na świecie są niezliczone ilości cudów. CUDem jest mieć ciało, umysł i duszę na własność, za darmo i zupełnie dla siebie. Kocham mój cud. Kocham bycie cudem Boga.